środa, 30 lipca 2014

Rozdział 3


         Obudziłam się wraz ze wschodem słońca. Bolał mnie kręgosłup, ale czułam się wyspana. Przeciągnęłam się by choć trochę pozbyć się bólu. Wyszukałam strój na dzisiejszy dzień i zeszłam do toalety.
Szybki, chłodny prysznic na orzeźwienie, tusz do rzęs, błyszczyk i gotowe.
Z powrotem weszłam do pokoju aby pościelić łóżko i schować w nim piżamę.
         Zeszłam do kuchni, żeby przygotować sobie śniadanie. Podśpiewując otworzyłam lodówkę, a moje oczy aż się rozszerzyły. Była kompletnie pusta, no nie wliczając masła i trzech opakowań sera. Uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszych słów Sivy żyj, pij i jedz ser. Westchnęłam zamykając urządzenie. Chyba czas na zakupy.
Poszłam do pokoju po portfel i wyszłam z domu.
         Nie wiedziałam do końca w którą stronę, najwyżej trochę pobłądzę, pomyślałam.
Na szczęście odnalezienie sklepu  nie zajęło mi szczególnie dużo czasu. Zrobiłam zakupy mając nadzieje, że niczego nie zapomniałam i wyszłam. No, teraz dopiero zaczęły się schody. Kompletnie nie wiedziałam w którą stronę mam iść. Próbowałam przypomnieć sobie jak tu się znalazłam, ale bezskutecznie. Błądziłam chwile po czymś w stylu parku, aż ujrzałam dwa boiska i stadion. Nareszcie! Teraz już wiem jak wrócić, ucieszyłam się.
         Weszłam do domu i skierowałam się do kuchni gdzie znalazłam objadających się kanapkami z serem chłopaków. Mimo wolnie uśmiechnęłam się na ten widok. Przywitała się z nim, ale zignorowali to. Czyżbyśmy wracali do początków?
Zaczęłam wyciągać zakupy z reklamówek i wkładać je do lodówki. Kątem oka zauważyłam, że reszta mi się przygląda. Widziałam ich zaskoczone miny. Sprawiali wrażeni jakby za chwile mieli rzucić się na to jedzenie.
Uśmiechając się pod nosem wyszukałam z szafki miseczkę. Wsypałam do niej płatków i zalałam mlekiem. Chwyciłam swoje śniadanie i usiadłam przy stole tak, aby każdy z nich mógł mnie zobaczyć. Zaczęłam jeść, a oni śledzili każdy ruch mojej ręki.
- Jeżeli nie będziecie odpowiadać na moje pytania i przywitania możecie zapomnieć – powiedziałam przełykając czekoladowe kulki.
- Przepraszamy  - powiedzieli wszyscy razem posępnie.
- Dobra jedzcie – wszyscy rzucili się na lodówkę wyjmując z niej potrzebne produkty, a ja śmiałam się z nich.
          W końcu wszyscy siedzieliśmy przy stole jedząc coś normalnego, a nie ser. Nawet Siva się skusił, a jest wielkim smakoszem sera.
- Co studiujecie? – spytałam przerywając ciszę.
- W sumie wszyscy muzykę, tylko Tom geografie – odpowiedział mi Jay.
- Muzykę? Wow. To trochę mało przyszłościowy kierunek – stwierdziłam, ale oni uśmiechnęli się do siebie.
- A ty mądralo? – skwitował mnie Max.
- Prawo – odpowiedziałam dumnie.
- Uuu pani sędzia – roześmiali się
- Nie. Prawnik. – uściśliłam – Sędzia to zbyt ryzykowny zawód, biorąc pod uwagę dzisiejsze mafie i broń jakiej używają. Na prokuratorach i sędziach mszczą się najbardziej, dlatego wolę być obrońcą – powiedziałam i spojrzałam na nich. Wszyscy mieli szeroko otwarte oczy i buzę. Zarumieniłam się, zdając sobie sprawę, że za bardzo się rozgadałam.
- Przepraszam – szepnęłam i wyszłam z kuchni z miska niedokończonych płatków.
         Zamknęłam się w pokoju i tam dokończyłam śniadanie.
Ale się przed nimi wygłupiłam. Teraz będą mnie mieli za zbzikowaną nastolatkę, która za dużo wie. Boże, czy ja muszę tyle mówić? To czasem jest moje przekleństwo. Teraz na pewno się ze mnie śmieją.
         Dokończyłam płatki i po cichu zeszłam na duł aby umyć miseczkę. Po wykonaniu tej czynności na palcach wyszłam z kuchni. Już wspinałam się po schodach kiedy moją talie obięły silne ręce. Uniosły moje ciało do góry. Spojrzałam na twarz oprawcy i ujrzałam roześmianego Nathana. Zaczął ze mną zbiegać po schodach wybiegł na podwórko gdzie stała już trójka chłopaków. Równie rozbawionych jak on.
- No moja droga – powiedział Tom – Chcemy się odwdzięczyć za śniadanie, więc bierzemy cie na spacer. –
 Poczułam jak Nathan kładzie mnie na podłogę. Kiedy już bosymi palcami dotknęłam zimnego piasku udało mi się jakoś obrócić i z powrotem skoczyłam na chłopaka. Złapał mnie zręcznie jedną rękę trzymając na moich plecach drugą na moim udzie. Nogi obwinęłam na jego pasie zahaczając stopami tak, żebym nie spadła.
- Mmm widzie, że lubisz się do mnie przytulać – usłyszałam szept chłopaka.
- Nie – zaprzeczyłam – Po prostu porwaliście mnie z domu i nie mam na sobie butów. Więc teraz musisz zanieść mnie z powrotem.
- Uwaga lecą buty!! – usłyszałam głos Max’a dobiegający jeszcze z domu, a zaraz potem użalam moje czarne baletki lecące w powietrzu. Jeden bucik złapał Jay a drugi Tom.
- Już nie masz się czym martwić – zaśmiali się chłopcy.
         Jay wsunął mi jednego na nogę, a Nath puścił mnie. Spadłam na dwie nogi prawie się przewracając. Tom rzucił w mnie drugim butem.
- Auł – szepnęłam, ale chłopacy musieli to usłyszeć bo się roześmiali. Otrzepałam druga stopę z piasku i ubrałam drugą baletkę. Wyprostowałam się i czekałam, aż zwrócą na mnie uwagę, kiedy to zrobili zaczęłam mówić – Jesteście bandą niedorozwiniętych dużych dzieci. Zachowujecie się gorzej niż rozpieszczone dzieciaki w przedszkolu. Mam was dość! – krzyknęłam ostatnie zdanie i odwróciłam się w kierunku domu.
Już prawie otwierałam drzwi, ale znowu czyjeś ręce złapały mnie w pasie, obkręciły i zarzuciły przez ramię jak worek paszy dla kur. Krzyknęłam oburzona ich zachowaniem.
- W tej chwili mnie puść Nathan! – zawołałam po rozpoznaniu czerwonej koszulki, idealnie opinającej się na jego łopatkach. Nawet plecy mniam wspaniałe. – Jeżeli tego nie zrobisz…
- Spokojnie – powiedział i poklepał mnie po udzie które znajdowało się koło jego głowy – jeśli spadniesz to się połamiesz nic więcej ci nie grozi. – jak na komendę przestałam się szamotać.
- Podziałało – zaśmiał się Siva.
- To wcale nie jest śmieszne – skomentowałam – Nie życzę sobie…
- Nas naprawdę nie obchodzi co ty sobie życzysz – przerwał mi Tom – Po prostu chcemy ci się odwdzięczyć i nie przeszkodzisz nam w tym. – to mnie uciszyło, już z nimi nie rozmawiałam. Po prostu dyndałam na plecach Nath’a.
          Przysłuchiwałam się rozmowie prowadzonej przez chłopaków i kreśliłam kółka, i kwadraty na plecach niosącego mnie bruneta.
- Możesz przestać – wydarł się w końcu na mnie.
- Mogę – powiedziała i przestałam, ale kiedy usłyszałam jego odetchniecie dodałam – Ale nie chce – i dalej zaczęłam „jeździć” po jego plecach.
- Jeżeli nie skończysz zrzucę cie na ziemnie.
- Proszę bardzo. – poczułam jak łapie mnie za nogi i biodra – Dobra, dobra! – zawołałam – Zrób to delikatnie. Przestane, ale naprawdę połóż mnie już na stabilne podłoże. – roześmiali się a Nathan faktycznie ostrożnie mnie postawił.
- Proszę bardzo jaśnie pani.
- Dzięki.
         Staliśmy poza terenem uniwersytetu w jakiejś mało zadbanej dzielnicy. Było tu pełno kontenerów na śmieci z który zawartość aż się wylewała. Cud, że jeszcze tu nie śmierdzi. Jak w ogóle ludzie mogą tu mieszkać i dopuścić do czegoś takiego?
- Daleko jeszcze - odezwałam się z obrzydzeniem kiedy dogoniłam chłopaków, którzy zostawili mnie samą tam gdzie postawili.

- Nie, właściwie już jesteśmy – powiedział Siva skręcając w nieco bardziej zadbaną uliczkę.

-----------------------------

Hej, hej! :)
Witam Was kochani! Jak tam wakacje? W końcu pierwszy miesiąc już za nami... jak szkoda. czemu w ogóle do szkoły chodzimy 10 miesięcy a wakacje trwają tylko 2? 
A tak właściwie jak podoba się rozdział? 
Jesteście ciekawi co przygotowali chłopcy?

No to kończę do zobaczenia w następnym rozdziale.
Buźka :*
PS. Wiem, że chłopcy nie studiowali muzyki (nie wszyscy) ale tak mi to przypasowało xD

4 komentarze:

  1. Haha ;) jestem pierwsza!
    A co do rozdziału... jest WSPANIAŁY *.* jak ja zazdroszczę ci talentu! Ciekawi mnie co chłopcy przygotowali... Pisz szybko następny!
    the-sun-goes-down-the-stars-come-out.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuj Ci! :* Bardzo mi miło, że doceniasz moją prace :)
      Mam nadzieje, że się ucieszysz kiedy się dowiesz będzie romantycznie i bloeśnię xD

      Usuń
  2. Superaśny rozdział :)
    Zastanawiam się czy Nathan ją lubi czy jednak nie..? Nadaje sprzeczne sprzeczne sygnały. Serio dyndała mu na plecach?! Haha, też chce xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :) Ahh ci chłopcy
    Czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń